Ojciec Pio do Chorych

Lekarze leczą, Bóg uzdrawia - czyli kilka słów o miłości

Choć mówi się często: " W zdrowym ciele zdrowy duch", niekoniecznie jest to zasadą obowiązującą. Coraz częściej spotkać można ludzi smutnych, bez nadziei i perspektyw - i to nie tylko wśród chorych. Ten przykry stan, zmieniający w zauważalny sposób funkcjonowanie człowieka, najpierw w sytuacjach stresowych, a w konsekwencji także podczas wykonywania najprostszych zadań oraz podejmowania decyzji, słusznie bywa określany depresją. Nie jest to oczywiście definicja pełna. Tak samo zewnętrzna manifestacja objawów bywa o wiele bogatsza i niekiedy trudna jest do uchwycenia, zwłaszcza, gdy dominujący nad życiem smutek i zmniejszona aktywność są zamaskowane.
Współczesna medycyna oferuje człowiekowi w takiej sytuacji fachową psychoterapię, jeśli on zechce z niej skorzystać, jak również całą gamę środków farmaceutycznych, które poprzez przywrócenie zachwianej równowagi biochemicznej na poziomie komórkowym, są w stanie wpłynąć na poprawę nastroju i przywrócić zdolność odczuwania radości. Leczenie takie trwa zazwyczaj kilka miesięcy, a nawet dłużej.

Jednak lekarze tylko leczą, a jedynie Bóg uzdrawia. Wspomnieć warto s. Rafała, Bożego Zwiastuna z Księgi Tobiasza.
Pan Jezus przywracał zdrowie chorym. Czytając o tym w wielu miejscach Pisma Świętego, pamiętać trzeba, że Boże uzdrowienie dotyczy zawsze i przede wszystkim duszy - istoty człowieczeństwa, nigdy natomiast samego ciała. Zewnętrzny wyraz dokonującego się uzdrowienia jest tylko znakiem, podstawą dla naszej wiary i ufności. Dlatego też lecząc ciało na jego poziomie biologicznym, czy zaburzoną równowagę psychiczną człowieka, trzeba zawsze pamiętać o jego duszy. Jest to niezmiernie ważne dla człowieka wierzącego, chociaż prymat ducha nad materią jest starą zasadą filozoficzną, zdolną przekonać także tych, którzy deklarują się jako niewierzący.

Kościół zawsze pamiętał o chorych, modląc się z nimi i za nich oraz sprawując Sakramenty. Święty Jakub ujmuje to w słowach: "modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie" (Jk 5,15) Także św. o. Pio pragnął, by chorymi opiekować się w duchu chrześcijańskiej miłości. Ten ideał przyświecał mu, gdy budował Dom Ulgi w Cierpieniu i później, gdy zakładał Grupy Modlitwy. Idea, jaką stworzył, jest praktyczną realizacją przykazania miłości Boga i bliźniego oraz ukazaniem związku pomiędzy tymi dwiema miłościami (por. Mt 25,40 i J 15,4. 12-13); jest pochyleniem się nad tezą św. Pawła, mówiącą, że miłość jest największa. Bez niej słowa i czyny brzmią nieludzko pustką cymbałów i dźwiękiem monet, które ani prawdziwej radości, ani szczęścia nie dają (por. 1Kor 13).

A człowiek stworzony został z miłości, dla miłości i miłości zawsze będzie szukał. Bo czyż są słowa piękniejsze od słów miłości, słów ukojenia, od tego, co wyrażają i co znaczą? Tak samo jak czyny i gesty, nawet najdrobniejsze, jeśli opromienione są miłością w całym bogactwie odcieni?
Święci - jak choćby wspomniany już św. o. Pio, czy św. Teresa od Dzieciątka Jezus, która odwiedziła nas w swoich relikwiach, otrzymali dar rozumienia wielkiego znaczenia przed Bogiem nawet najdrobniejszych aktów miłości. Kochając Boga całym sercem, pozwalali, by On w nich kochał drugiego człowieka, a jednocześnie spotykali w drugim tego samego Boga... (por. 1J 4, 12.16.)
Wielką tajemnicę i prawdziwe piękno zawarł Bóg w czystej miłości. Potrzeba jednak otwartości na łaskę, by się nią zachwycić, a także odwagi i wierności, by tą drogą pójść. Tak więc, chociaż w pełni kochać będziemy dopiero w niebie, trwale złączeni z Bogiem - przyczyną i źródłem naszej miłości, to jednak trzeba pielęgnować w sobie zdolność do miłości zakorzenionej w Bogu - jedynej, która może przynieść radość i szczęście, a także może być często najbardziej pomocnym lekarstwem w naszych cierpieniach.

Przeczytaj też: Pytania Boga do człowieka

© Maria Chełmińska, czerwiec 2005r.